Drastyczne śledztwo na fermie lisów i jenotów. O czym rozmawiają futrzarze zabijając zwierzęta?
„Ale ładny tyłek ma. Czyściu…” - powiedział hodowca wkładając elektrodę do odbytu lisa.
Hodowcy brutalnie zabijający lisy i jenoty zostali nagrani w styczniu tego roku przez aktywistów śledczych Fundacji Viva! i Inicjatywy BASTA!. Na materiałach filmowych widać, jak hodowcy wyciągają zwierzęta z klatek i uśmiercają poprzez rażenie prądem… na oczach pozostałych zwierząt.
W kilku przypadkach hodowca zamiast dotknąć elektrodą pysku zwierzęcia, robi to nieumiejętnie i trafia nią w inną część głowy zadając mu dodatkowe cierpienie. Szokujący jest jednak nie tylko zarejestrowany obraz, ale też sposób, w jaki mężczyźni mówią o zwierzętach: “a pamiętasz jak w tamtym roku mówiłem bzykaj”, „ale ładny tyłek ma. Czyściu…”, „się spierdział na koniec i tyle. I mu poszło nosem”.
Fundacja złożyła zawiadomienie do prokuratury o możliwości popełnienia przestępstwa znęcania się nad zwierzętami.
- To kolejne nagrania z województwa zachodniopomorskiego pokazujące przemoc na fermach futrzarskich. Zazwyczaj publikowaliśmy nagrania jak pracownicy uderzają norki i siłą wrzucają je do komór gazowych, tym razem widzimy jak wygląda zabijanie lisów i jenotów - mówi Łukasz Musiał z kampanii Stopklatka Fundacji Viva!
Miejsce, z którego pochodzą nagrania, znajduje się w Starej Dąbrówce w woj. zachodniopomorskim. To nowoczesna ferma „o najwyższym standardzie”, jak określiliby ją hodowcy zwierząt futerkowych. Jak widać, nawet na fermach, które sami hodowcy uważają za wzorcowe, może dochodzić do znęcania się nad zwierzętami.
- Już od kilkunastu lat słyszymy o wdrażaniu skuteczniejszych kontroli na fermach, o certyfikatach, znakach jakości, itd. Za chwilę usłyszymy, że ta ferma to wyjątek, a związki hodowców się od niej odcinają. To tylko woda na młyn dla mediów. Przemysł futrzarski nie będzie się nigdy sam skutecznie kontrolował, ponieważ nie leży to w jego interesie - mówi Cezary Wyszyński, prezes Fundacji Viva!
- To przerażające, w jaki sposób hodowcy wypowiadają się o tych zwierzętach. Gdyby nie praca aktywistów śledczych, ta sytuacja nigdy nie wyszłaby na jaw... i w wielu podobnych przypadkach na pewno na jaw nie wychodzi. Dlatego wprowadzeniu zakazu tego okrutnego procederu to jedyna opcja. Każdy półśrodek to skazywanie milionów zwierząt na taki los - dodaje Martyna Kozłowska z kampanii Jutro Będzie Futro Fundacji Viva!
Skala tego przemysłu w Polsce jest ogromna. Każdego roku z przeznaczeniem na futro zabijanych jest u nas około 6 milionów zwierząt. Zajmujemy pod tym względem niechlubne drugie miejsce w Europie, a trzecie na świecie. Podczas gdy w innych krajach zakazuje się tego przemysłu ze względu na związane z nim cierpienie zwierząt, w Polsce lobby uniemożliwia wprowadzenie dobrych zmian w prawie dla zwierząt.
Choć sam sposób uśmiercania lisów i jenotów zarejestrowany na nagraniu budzi oburzenie, rażenie lisów i jenotów prądem jest legalną praktyką dopuszczoną polskim prawem. Niedopuszczalne jednak jest zabijanie zwierząt na oczach innych.
Co więcej, w zarejestrowanej rozmowie futrzarzy, hodowca zwraca uwagę na to, że jeden z lisów oczekujących na śmierć zmarł, bo „wyczuł sytuację”. Futrzarze kwitują to śmiechem.
- Ferma była przez nas obserwowana w sumie przez kilkanaście dni. Zaobserwowaliśmy m.in. przypadki stereotypii i okulawień. Naszą uwagę przykuł szczególnie jeden z lisów, u którego widoczne były niepokojące zachowania mogące wynikać z odczuwania dużego głodu. Gryzł kraty klatki i własny ogon, z pyska leciała mu ślina. Postanowiliśmy, że jeżeli taki stan będzie się utrzymywał, zawiadomimy lekarza weterynarii. Kiedy wróciliśmy na fermę, lisa już nie było. Rozpoczął się ubój. Lisy i jenoty były brutalnie wyciągane z klatek i na oczach innych zwierząt zabijane za pomocą elektrod podłączanych do odbytów i pysków. Wszystkiemu towarzyszyły żarty i śmiechy pracowników. Pozostałe zwierzęta ewidentnie odczuwały duży stres - mówi aktywista śledczy.
Fundacja Viva! Wraz z adwokat Katarzyną Topczewską złożyła wczoraj zawiadomienie o możliwości popełnienia przestępstwa znęcania się nad zwierzętami poprzez zabijanie lisów i jenotów na oczach innych zwierząt oraz nieumiejętny ubój powodujący dodatkowe cierpienie zwierząt.
- Ta sprawa pokazuje, że hodowla zwierząt na futra nie może być humanitarna. To kolejny przykład, zaraz po sprawie hodowcy z okolic Kościana, który nieprawomocnym wyrokiem sprzed 2 miesięcy został uznany winny znęcania się nad lisami poprzez ich nieumiejętne rażenie prądem i ubój na oczach innych osobników. Zwierzęta kilkakrotnie porażane prądem w różne części ciała czują niewyobrażalny ból. Norki, lisy czy jenoty są na tyle inteligentne i wrażliwe, że patrząc na śmierć inny zwierząt czują strach i ogromny stres. Biegły w przypadku Romana K. z Kościana nie miał wątpliwości, że taki ubój powoduje cierpienie i jest przestępstwem. Nie wyobrażam sobie, aby tutaj mogło być inaczej - mówi adwokat Katarzyna Topczewska.
Prosimy wszystkich, którzy nie są obojętni na los zwierząt aby złożyli swój podpis pod pod petycją o zakaz hodowli zwierząt futerkowych w naszym kraju. Petycja dostępna jest >>TUTAJ<<